niedziela, 1 czerwca 2014

Prolog

The Perfect Facade: The Covert 
Prolog




Siedziałam wpatrując się z osłupieniem w oficera policji, nie będąc pewną, czy aby dobrze usłyszałam to, co miał mi do zakomunikowania. Mrugnęłam parokrotnie i rozdziawiłam usta, nie mogąc jednak wydobyć żadnego dźwięku, który choć trochę przypominałby ludzką mowę. Byłam przerażona. Tak przerażona, że już sama nie wiedziałam co jest prawdą, a co kłamstwem. Granice między jednym, a drugim zacierały się, a myśli w mojej głowie kłębiły się do tego stopnia, że aż wywoływało to pulsujący ból w moich skroniach. Nie wiedziałam co robić. Ręce trzęsły mi się z nerwów i na dodatek czułam wzbierające się łzy pod opuchniętymi powiekami. Nie mogłam ich dłużej trzymać. Nie mogłam utrzymać w sobie tej wciąż narastającej, ogarniającej mnie paniki. Coś naprawdę złego stało się z moim życiem i nie miałam najmniejszego pojęcia, jakim cudem mogłam się w to wszystko wpakować. Ze wszystkich ludzi akurat spotkało to mnie. Nie w taki sposób miało się potoczyć moje życie. Przygryzłam dolną wargę, aby jakoś przyhamować atak histerii, ale świadomość, że wszystko wymknęło się spod kontroli, a twardy grunt uciekał mi spod nóg, był tak frustrujący, że nic nie mogłam poradzić na to, że w końcu wybuchłam głośnym płaczem, drżąc na całym ciele i ukrywając twarz w dłoniach, pozwalając, by łzy swobodnie przeciekały mi przez palce. Kiedy odsłoniłam swoją zaczerwienioną twarz, wbiłam udręczone spojrzenie w stojącego za stolikiem policjanta, który mimo tego nie spoglądał na mnie łaskawiej, a wręcz z zatrważającą surowością, która nie wróżyła niczego dobrego.
- Ja jestem niewinna, błagam. Ja tego nie zrobiłam! - krzyczałam w histerii zanosząc się szlochem po raz kolejny, bujając się do przodu i do tyłu na zajętym przez siebie krześle. Słone łzy spływały mi po rozgrzanych policzkach, następnie kończąc swoją wędrówkę wsiąkając w materiał mojej koszulki. Mężczyzna spoglądał na mnie sceptycznie, składając ręce na piersi i kręcąc głową z dezaprobatą. Nie wierzył mi. Przecież mówiłam szczerą prawdę. Jak mogłabym skłamać w tak ważnej kwestii? Dla niego to nie był żaden argument.
- Przysięgam, że to nie moja wina, naprawdę. Nie mogłabym tego zrobić - lamentowałam dalej, nie mogąc uspokoić drgawek mojego ciała. Fatalnie radziłam sobie w sytuacjach stresowych. To nie było nic nowego, bycie w totalnej rozsypce ciągnęło się już od jakiegoś czasu, ale ta noc sprawiła, że każdy kawałeczek moich zszarganych nerwów w tej chwili został dosłownie zmiażdżony. Z kolei moja bezsilność doprowadzała mnie na istny skraj załamania i na dodatek wciąż nie mogłam pojąć jak to możliwe, że moje bijące z niesamowitą prędkością serce, wciąż pozostawało w mojej piersi, o dziwo, nienaruszone, kiedy niemal rozpadałam się na miliony części.
- Czyli mam uwierzyć, że nie pamiętasz co się stało, ale że to na pewno nie ty postrzeliłaś tego chłopaka? - jęknęłam głośno, słysząc jego pełne powątpiewania słowa. Doskonale wiedziałam jak to wyglądało. Dla niego nic z tego, co powiedziałam nie miało żadnego sensu. Dla mnie z resztą też. Niewiele pamiętałam. Miałam tylko przebłyski z tej nocy, która stanowiła dla mnie jedną wielką zagadkę. Ale mimo wszystko czułam, że nie było tak, jak sugerował. Czułam to całą sobą, że nie zrobiłam temu chłopakowi krzywdy, że to nie ja strzeliłam do niego z tego przeklętego pistoletu, który pierwszy raz widziałam na oczy. To nie przeze mnie walczył w tej chwili o swoje życie w szpitalu. Jednak upór policji i moje pojawiające się co chwila wątpliwości w prawdziwość moich zeznań, sprawiły, że czułam się kompletnie skołowana i zagubiona. Skoro nie byłam do końca w stanie zaufać własnej intuicji to jak policja mogłaby mi uwierzyć, że to wszystko jest jakąś absurdalną pomyłką?
Wpakowałam się w okropne kłopoty, z których nawet rodzice z całą swoją determinacją nie mogli mnie wyciągnąć. Oskarżenie o usiłowanie zabójstwa to nie to samo przyłapanie na wagarowaniu czy picie piwa mimo prawnego zakazu. To nie było coś, przez co można przejść bez problemu, od czego da się uciec czy wywinąć za pomocą paru sprytnych sztuczek. Wszystko wydawało mi się kompletnie nierealne, jakbym to nie ja tu siedziała i zastanawiała się, co dalej i jakie czekają mnie konsekwencje. To tak, jakbym czytała książkę, historię opisaną z perspektywy bohaterki. Tak strasznie chciałabym, aby tak było, żeby to nie moje życie w tej chwili staczało się po równi pochyłej, ponieważ zupełnie nie wiedziałam, jak w tej sytuacji mam sobie poradzić, tym bardziej, że nie było przy mnie jedynej osoby, która naprawdę mogłaby pomóc mi to wszystko przetrwać.

2 komentarze:

  1. O kurczę! No nie wierzę! Jesteś, z nowym opowiadaniem nawet! Dobra, wiem, spóźniłam się tak z dwa? trzy miesiące? Ale sama odpadłam na trochę z blogowania, zajmowałam się przenosinami z blogspota na stronę i tak wyszło, że zostałam w tyle. Ale dzisiaj przeglądałam 'stare' ulubione blogi, wpadłam z ciekawości na The Sun... a tu taka niespodzianka :o Tylko z tego co widzę, to pisałaś perfect facade w czerwcu? Masz zamiar kontynuować? Bo ja od razu mówię, że mi się podoba, pomysł jest świetny (ciekawa jestem o co chodzi, jak może nie pamiętać, że kogoś postrzeliła i czy autentycznie po prostu jest niewinna i dla tego nie wie, co się stało) i z chęcią przeczytam dalej (wiem, mam jeszcze dwa rozdziały w zanadrzu, zdecydowanie wrócę i je nadrobię, zapewne jutro, dzisiaj dosłownie śpię na siedząco). Widzę, że ciężko na razie rozbujać historię, ale pewnie jak po reklamujesz się tu i tam, to wszystko wróci do normy. Tak w ogóle, wiem, że pisałaś, że na The Sun nie masz pomysłu, ale istnieje jakiś mały promyczek nadziei, że kiedyś je skończysz? Czysta ciekawość, nic więcej, naprawdę bardzo lubiłam tamto opowiadanie :3
    Pozdrawiam serdecznie, życzę weny i dużo czytelników!
    Marti, Niewolnicyuczuc.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yeey, niezmiernie się cieszę, że wstąpiłaś i cię to zainteresowało. Ja sama troszkę zaniedbałam blogspota, jako, że publikuję również opowiadanie na wattpadzie, ale to chyba czas, żeby również wrócić na starego, dobrego blogspota ;D> Jeśli chodzi o The Sun, to szcze mówić nie mam pojęcia czy kiedyś skończę, być może, na razie jestem pochłonięta tym projektem, choć nie ukrywam, że mam nieopisany sentyment do The Sun, mimo iż jak czytam to z perspektywy czasu, wszystko co tam napisałam wydaje mi się śmieszne. Niemniej jednak czas pokaże, może jak skończę TPF to powrócę do korzeni ;P.

      Usuń

Będę niezwykle wdzięczna, jeśli pozostawisz po sobie komentarz. To wiele dla mnie znaczy.