The Perfect Facade: The Covert
Prolog
Siedziałam wpatrując się z osłupieniem w oficera
policji, nie będąc pewną, czy aby dobrze usłyszałam to, co miał mi do
zakomunikowania. Mrugnęłam parokrotnie i rozdziawiłam usta, nie mogąc jednak
wydobyć żadnego dźwięku, który choć trochę przypominałby ludzką mowę. Byłam
przerażona. Tak przerażona, że już sama nie wiedziałam co jest prawdą, a co
kłamstwem. Granice między jednym, a drugim zacierały się, a myśli w mojej głowie
kłębiły się do tego stopnia, że aż wywoływało to pulsujący ból w moich
skroniach. Nie wiedziałam co robić. Ręce trzęsły mi się z nerwów i na dodatek
czułam wzbierające się łzy pod opuchniętymi powiekami. Nie mogłam ich dłużej
trzymać. Nie mogłam utrzymać w sobie tej wciąż narastającej, ogarniającej mnie
paniki. Coś naprawdę złego stało się z moim życiem i nie miałam najmniejszego
pojęcia, jakim cudem mogłam się w to wszystko wpakować. Ze wszystkich ludzi
akurat spotkało to mnie. Nie w taki sposób miało się potoczyć moje życie.
Przygryzłam dolną wargę, aby jakoś przyhamować atak histerii, ale świadomość,
że wszystko wymknęło się spod kontroli, a twardy grunt uciekał mi spod nóg, był
tak frustrujący, że nic nie mogłam poradzić na to, że w końcu wybuchłam głośnym
płaczem, drżąc na całym ciele i ukrywając twarz w dłoniach, pozwalając, by łzy
swobodnie przeciekały mi przez palce. Kiedy odsłoniłam swoją zaczerwienioną
twarz, wbiłam udręczone spojrzenie w stojącego za stolikiem policjanta, który
mimo tego nie spoglądał na mnie łaskawiej, a wręcz z zatrważającą surowością,
która nie wróżyła niczego dobrego.
- Ja jestem niewinna, błagam. Ja tego nie zrobiłam!
- krzyczałam w histerii zanosząc się szlochem po raz kolejny, bujając się do
przodu i do tyłu na zajętym przez siebie krześle. Słone łzy spływały mi po
rozgrzanych policzkach, następnie kończąc swoją wędrówkę wsiąkając w materiał
mojej koszulki. Mężczyzna spoglądał na mnie sceptycznie, składając ręce na
piersi i kręcąc głową z dezaprobatą. Nie wierzył mi. Przecież mówiłam szczerą
prawdę. Jak mogłabym skłamać w tak ważnej kwestii? Dla niego to nie był żaden
argument.
- Przysięgam, że to nie moja wina, naprawdę. Nie
mogłabym tego zrobić - lamentowałam dalej, nie mogąc uspokoić drgawek mojego
ciała. Fatalnie radziłam sobie w sytuacjach stresowych. To nie było nic nowego,
bycie w totalnej rozsypce ciągnęło się już od jakiegoś czasu, ale ta noc
sprawiła, że każdy kawałeczek moich zszarganych nerwów w tej chwili został
dosłownie zmiażdżony. Z kolei moja bezsilność doprowadzała mnie na istny skraj
załamania i na dodatek wciąż nie mogłam pojąć jak to możliwe, że moje bijące z
niesamowitą prędkością serce, wciąż pozostawało w mojej piersi, o dziwo,
nienaruszone, kiedy niemal rozpadałam się na miliony części.
- Czyli mam uwierzyć, że nie pamiętasz co się
stało, ale że to na pewno nie ty postrzeliłaś tego chłopaka? - jęknęłam głośno,
słysząc jego pełne powątpiewania słowa. Doskonale wiedziałam jak to wyglądało.
Dla niego nic z tego, co powiedziałam nie miało żadnego sensu. Dla mnie z resztą
też. Niewiele pamiętałam. Miałam tylko przebłyski z tej nocy, która stanowiła
dla mnie jedną wielką zagadkę. Ale mimo wszystko czułam, że nie było tak, jak
sugerował. Czułam to całą sobą, że nie zrobiłam temu chłopakowi krzywdy, że to
nie ja strzeliłam do niego z tego przeklętego pistoletu, który pierwszy raz
widziałam na oczy. To nie przeze mnie walczył w tej chwili o swoje życie w
szpitalu. Jednak upór policji i moje pojawiające się co chwila wątpliwości w
prawdziwość moich zeznań, sprawiły, że czułam się kompletnie skołowana i
zagubiona. Skoro nie byłam do końca w stanie zaufać własnej intuicji to jak
policja mogłaby mi uwierzyć, że to wszystko jest jakąś absurdalną pomyłką?
Wpakowałam się w okropne kłopoty, z których nawet
rodzice z całą swoją determinacją nie mogli mnie wyciągnąć. Oskarżenie o
usiłowanie zabójstwa to nie to samo przyłapanie na wagarowaniu czy picie piwa
mimo prawnego zakazu. To nie było coś, przez co można przejść bez problemu, od
czego da się uciec czy wywinąć za pomocą paru sprytnych sztuczek. Wszystko
wydawało mi się kompletnie nierealne, jakbym to nie ja tu siedziała i
zastanawiała się, co dalej i jakie czekają mnie konsekwencje. To tak, jakbym
czytała książkę, historię opisaną z perspektywy bohaterki. Tak strasznie
chciałabym, aby tak było, żeby to nie moje życie w tej chwili staczało się po
równi pochyłej, ponieważ zupełnie nie wiedziałam, jak w tej sytuacji mam sobie
poradzić, tym bardziej, że nie było przy mnie jedynej osoby, która naprawdę
mogłaby pomóc mi to wszystko przetrwać.
O kurczę! No nie wierzę! Jesteś, z nowym opowiadaniem nawet! Dobra, wiem, spóźniłam się tak z dwa? trzy miesiące? Ale sama odpadłam na trochę z blogowania, zajmowałam się przenosinami z blogspota na stronę i tak wyszło, że zostałam w tyle. Ale dzisiaj przeglądałam 'stare' ulubione blogi, wpadłam z ciekawości na The Sun... a tu taka niespodzianka :o Tylko z tego co widzę, to pisałaś perfect facade w czerwcu? Masz zamiar kontynuować? Bo ja od razu mówię, że mi się podoba, pomysł jest świetny (ciekawa jestem o co chodzi, jak może nie pamiętać, że kogoś postrzeliła i czy autentycznie po prostu jest niewinna i dla tego nie wie, co się stało) i z chęcią przeczytam dalej (wiem, mam jeszcze dwa rozdziały w zanadrzu, zdecydowanie wrócę i je nadrobię, zapewne jutro, dzisiaj dosłownie śpię na siedząco). Widzę, że ciężko na razie rozbujać historię, ale pewnie jak po reklamujesz się tu i tam, to wszystko wróci do normy. Tak w ogóle, wiem, że pisałaś, że na The Sun nie masz pomysłu, ale istnieje jakiś mały promyczek nadziei, że kiedyś je skończysz? Czysta ciekawość, nic więcej, naprawdę bardzo lubiłam tamto opowiadanie :3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, życzę weny i dużo czytelników!
Marti, Niewolnicyuczuc.pl
Yeey, niezmiernie się cieszę, że wstąpiłaś i cię to zainteresowało. Ja sama troszkę zaniedbałam blogspota, jako, że publikuję również opowiadanie na wattpadzie, ale to chyba czas, żeby również wrócić na starego, dobrego blogspota ;D> Jeśli chodzi o The Sun, to szcze mówić nie mam pojęcia czy kiedyś skończę, być może, na razie jestem pochłonięta tym projektem, choć nie ukrywam, że mam nieopisany sentyment do The Sun, mimo iż jak czytam to z perspektywy czasu, wszystko co tam napisałam wydaje mi się śmieszne. Niemniej jednak czas pokaże, może jak skończę TPF to powrócę do korzeni ;P.
Usuń